Udostępnij
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w języku hebrajskim w Globes i został napisany przez Shiri Haviv Waldhorn. Oryginalny plik pdf można pobrać tutaj. Poniżej znajduje się tłumaczenie.
Zvi Alon, przedsiębiorca z branży zaawansowanych technologii, nie planował powrotu na stanowisko dyrektora generalnego, ale seria wydarzeń, która rozpoczęła się od instalacji systemu solarnego na dachu jego domu w Kalifornii, doprowadziła go na szczyt w firmie Tigo, która optymalizuje produkcję energii słonecznej. Firma niedawno trafiła na Wall Street z wartością 600 milionów dolarów. W wywiadzie dla Globes twierdzi: "Rośniemy szybciej niż rynek i przejmujemy udział w rynku od SolarEdge" i obiecuje: "Tigo to moja ostatnia inwestycja, która wymaga pomocy, a nie tylko pieniędzy".
Około 15 lat temu Zvi Alon, izraelski przedsiębiorca mieszkający w Kalifornii, ukończył budowę domu i zainstalował na dachu system solarny. Mniej więcej w tym czasie po raz pierwszy spotkał jednego z założycieli firmy Tigo, która dostarcza rozwiązania dla branży solarnej, który również jest Izraelczykiem. Kilka lat później spotkali się ponownie. "Powiedział mi: "rynek jest naprawdę trudny, Chińczycy wchodzą, ceny spadają, wszystko jest okropne. Chcesz zainwestować? Powiedziałem mu, że właśnie wyjaśnił mi, dlaczego nie jest to dobry pomysł" - powiedział Alon w wywiadzie dla Globes.
Mimo to coś najwyraźniej przykuło jego uwagę i postanowił przeprowadzić due diligence przed inwestycją w Tigo. "Zainwestowałem wysiłek, poleciałem do Niemiec, spotkałem się z nieżyjącym już Guyem Sella (założycielem SolarEdge, który był również zaangażowany w SHW), który również zaczynał mniej więcej w tym samym czasie. Wróciłem i złożyłem ofertę poprowadzenia rundy finansowania, podpisałem czek - 5-5,5 miliona dolarów - i zostałem prezesem zarządu".
Tigo dostarcza sprzęt i oprogramowanie, które zwiększają wydajność energetyczną systemów solarnych, poprawiają ich bezpieczeństwo i obniżają koszty użytkowania. Dodatkowo, sprzedaje systemy magazynowania energii, działalność, w którą niedawno weszła. Firma została założona w 2007 roku przez Rona Hadara i Sama Arditi.
Jak to czasami bywa z inwestycjami, plan, który uzgodnili w momencie inwestycji, nie wypalił, a w 2014 r. dwóch starszych inwestorów w Tigo - Clal Industries Group i brytyjska firma Generation - przekonało Alona do objęcia stanowiska dyrektora generalnego.
To nie pierwszy raz, kiedy 72-letni Alon, Izraelczyk z Hajfy i absolwent Technionu, staje na czele firmy. W latach 90. założył i zarządzał firmą programistyczną NetManage, która była notowana na Wall Street i została sprzedana w 2008 roku za blisko 70 milionów dolarów. W ramach firmy założył również dostawcę Internetu Netvision (którym zarządzała wówczas jego żona, Ruth Alon), a także założył California Israel Chamber of Commerce.
Kiedy zaczynał jako CEO, Tigo podążało w kierunku, który z perspektywy czasu okazał się mniej udany, kiedy podpisał trzyletni kontrakt z dużą niemiecką firmą na inwestowanie w Tigo i dystrybucję jej produktów. "To nigdy tak naprawdę nie przyspieszyło - ani zgodnie z naszymi oczekiwaniami, ani z ich oczekiwaniami. Postanowiliśmy nie przedłużać umowy, a ja odkupiłem ich udziały" - powiedział. "Rozszerzyliśmy dystrybucję na inne kanały i od tego czasu firma rośnie jak grzyby po deszczu. W tej chwili przyszłość wygląda bardzo różowo".
Rynek SPAC zaczął się ochładzać
Dwa lata temu Alon zdecydował się wprowadzić Tigo na rynek publiczny i prawie podpisał umowę z SPAC (spółki bez działalności, które są emitowane w celu wchłonięcia spółki prywatnej w określonym czasie), ale czuł, że coś na rynku jest nie tak.
W rzeczywistości, po znacznym ochłodzeniu rynku SPAC, w grudniu ubiegłego roku Tigo podpisało umowę fuzji z jedną z tych spółek, która jest powiązana z Roth Capital Partners, przy wycenie 600 milionów dolarów przed emisją. Fuzja została zakończona w tym miesiącu i w przeciwieństwie do wielu spółek, które zostały połączone w SPAC, cena, po której spółka jest obecnie notowana, jest wyższa niż cena w momencie fuzji.
Dlaczego SPAC?
"Nie jest tajemnicą, że rynek IPO nie jest dziś zbyt otwarty. Finansowanie nie było dla nas tak ważne, ponieważ generujemy gotówkę, ale chcieliśmy wejść na giełdę. Mamy niezły wzrost, a naszymi konkurentami są SolarEdge i Enphase, obie spółki notowane na giełdzie, z silnym bilansem i dużą ilością gotówki.
"Kiedy odwiedzamy potencjalnych klientów, zawsze pytają nas: "Kupujemy produkt na 25 lat, czy nadal tu będziecie?". Wystawienie się na widok publiczny daje nam szacunek. Drugą rzeczą jest to, że istnieją listy dużych klientów, od których "wolno" kupować, a bardzo trudno jest dostać się na te listy, gdy nie jest się spółką publiczną".
Alon dodał: "Przeanalizowaliśmy różne opcje i stało się jasne, że IPO będzie trudniejsze. Zastanawialiśmy się nad odwrotnym przejęciem, z udziałem spółki typu shelf corporation lub firmy, która miała kłopoty, ale po przeprowadzeniu badań zdecydowaliśmy się tego nie robić. Ostatecznie zrobiliśmy coś podobnego, ale z SPAC, w bardzo specjalnej transakcji, która "kosztowała" nas tylko 2% naszych udziałów (które są w posiadaniu inwestorów SPAC, SHW)".
Według niego, SPACs stoją obecnie w obliczu poważnego problemu, jeśli chodzi o znalezienie dobrych celów do fuzji, podczas gdy ich termin zbliża się, a jeśli się nie połączą, będą zmuszeni zwrócić pieniądze inwestorom.
"Fundusze SPAC zaczęły poszukiwać mniej optymalnych celów z obietnicą wzrostu w przyszłości. W rzeczywistości stały się one swego rodzaju funduszami venture capital. Jesteśmy rentowną, rozwijającą się firmą, która nadaje się do fuzji, a SPAC, z którym się połączyliśmy, ma 4-5 miesięcy do zamknięcia i utraty pieniędzy, więc zgodzili się na te warunki po pewnych negocjacjach. Wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni".
Czy nie obawialiście się negatywnej reakcji rynku po tym, jak tak wiele firm, które połączyły się w SPACS, rozczarowało?
"Strach oczywiście istnieje, ale znam inwestorów: mają krótką pamięć. Patrzą na dziś i jutro - dziś jest to, co naprawdę się dzieje, a jutro jest to, czy uwierzą w twoją historię. A im lepsze wyniki osiągasz, tym bardziej ci wierzą".
Alon jest jednak świadomy problemu stosunkowo niskiego wolumenu obrotu, ponieważ liczba akcji w obrocie (liczba akcji, którymi można handlować) jest stosunkowo niska. Powodem tego jest fakt, że większość inwestorów SPAC wycofała zainwestowane w niego pieniądze, gdy SPAC ogłosił przedłużenie terminu zakończenia fuzji z TIgo.
Według niego akcjonariusze, którzy pozostali, to "dobrzy inwestorzy, w większości długoterminowi". Planuje jednak zrobić coś specjalnego: kolejne IPO; innymi słowy, wkrótce przeprowadzić wtórną emisję, w której zwiększy liczbę akcji, a tym samym zwiększy liczbę akcji w obrocie. "Nie chcę rzucać nazwiskami, ale wszystkie największe banki chcą z nami współpracować" - powiedział. "Wszyscy są pod wrażeniem wyników spółki i nie ma wielu problemów".
"Wolelibyśmy pozostać konserwatywni, ponieważ bardzo łatwo jest zostać ukaranym".
Tigo, w przeciwieństwie do wielu firm, które zostały połączone w SPAC, jest spółką rentowną: w pierwszym kwartale roku po raz pierwszy odnotowała zysk netto, nie tylko w oparciu o EBITDA, ale także zgodnie z ogólnie przyjętymi praktykami księgowymi (GAAP) - 6,9 miliona dolarów.
Po zamknięciu 2022 r. z przychodami w wysokości 81 mln USD, podała prognozę przychodów w wysokości 139 mln USD w 2023 r., ale tempo przychodów w pierwszym kwartale (50,1 mln USD) wraz z prognozą na drugi kwartał (70-74 mln USD) wskazują, że znacznie przekroczy prognozę.
Czy rynek zaskoczył Cię pozytywnie, czy po prostu byłeś bardzo, bardzo konserwatywny w swoich prognozach?
"Byliśmy konserwatywni. Wolelibyśmy być konserwatywni, ponieważ otrzymanie sankcji jest bardzo łatwe, a utrzymanie tempa jest trudne. Mogę również powiedzieć, że w międzyczasie rynek był dla nas bardzo dobry: rośniemy znacznie szybciej niż rynek i przejmujemy udział w rynku zarówno od Enphase, jak i SolarEdge".
Jak to wyjaśnić?
"Różnica między nami a nimi polega na tym, że SolarEdge i Enphase są systemami zamkniętymi, musisz kupić od nich wszystkie części. U nas wszystkie systemy mogą być sprzedawane wraz z systemami i produktami każdego z konkurentów. Mamy ponad 50-60 dostawców konwerterów, którzy używają naszego produktu do sprzedaży i zwiększają dla nas sprzedaż.
"Jeszcze bardziej interesujące jest to, że koszt architektury naszego podstawowego systemu, MLPE, jest o połowę niższy niż w przypadku SolarEdge, co umożliwia nam sprzedaż po niższej cenie, wraz z lepszą wydajnością, która generuje 1,5-3,5% więcej energii, zgodnie z raportami zewnętrznymi.
"Inną rzeczą, która podoba się rynkowi, jest to, że Tigo ma jeden produkt, który jest sprzedawany do użytku domowego, komercyjnego lub dużych instalacji i jest odpowiedni dla każdego zakresu zasilania przez panele. Nasi konkurenci mają różne produkty dla rynku domowego i komercyjnego, a dystrybutorzy woleliby nie trzymać różnych produktów dla różnych rynków".
W jaki sposób koszty produkcji mogą być znacznie niższe niż u konkurencji, która jest znacznie większa?
"Prosta matematyka: tranzystor jest najdroższym komponentem elektronicznym w systemie, a nasza architektura zapewnia lepszą wydajność przy mniejszej liczbie komponentów".
Jakie jest ryzyko konkurencji ze strony tanich chińskich producentów?
"Ryzyko istnieje. Fakt, że obecnie istnieje coś w rodzaju negatywnego sentymentu wobec Chin, również pomaga, ponieważ ułatwia nam życie podczas rywalizacji. Jest jeszcze coś mniej znanego, co nam pomaga. Sprzedajemy urządzenie za około 30 USD, czyli około połowę ceny SolarEdge, z bardzo dobrymi marżami i 25-letnią gwarancją. Ludzie czasami nie rozumieją, jak trudno jest zbudować urządzenie za mniej niż 30 USD i dać gwarancję na lata - nie chcesz go więcej widzieć, bo jeśli zobaczysz je ponownie, stracisz pieniądze. Byli tacy, którzy próbowali wejść na ten rynek i ponieśli porażkę, ponieważ wymaga to ogromnej wiedzy, poza patentami i innymi zabezpieczeniami".
Dodatkowo, według niego, w ostatnich latach wprowadzono wymogi regulacyjne dotyczące bezpieczeństwa - systemy umieszczone na dachach muszą być w stanie szybko się wyłączyć, aby w przypadku pożaru przestały generować energię w ciągu 30 sekund.
Firma jest zarządzana w Stanach Zjednoczonych; czy prowadzi również działalność w Izraelu?
"Mamy duże i rozwijające się biuro w Ra'anana, z 34 pracownikami, w sumie 205 w całej firmie, i szukamy więcej dobrych ludzi. Kilka miesięcy temu dokonaliśmy przejęcia w Izraelu i jesteśmy bardzo zadowoleni. Jeśli chodzi o inwestorów z Izraela, Clal Industries jest największym z nich i przynajmniej według tego, co mi mówią - są zadowoleni. Avi Fischer był z nami podczas ceremonii otwarcia rynku, kiedy rozpoczęliśmy handel".
Czy założyciele nadal mają udziały?
"Tak. Jeden z nich nadal dla nas pracuje. Co ich, to ich - założyli firmę i każdy z nich na niej zarobił".
To Twój drugi raz jako CEO na Wall Street; co się zmieniło od czasu NetManage?
"Obecnie jest znacznie więcej partnerów zaangażowanych w zarządzanie firmą, ze względu na wszystkie regulacje i wymagania. Sprawia to, że życie jest nieco bardziej interesujące i nieco bardziej skomplikowane. Rozumiem powód i cel ochrony akcjonariuszy, ale myślę, że trochę ich poniosło - jest o wiele więcej procesów i procedur oraz nieco mniej elastyczności dla kierownictwa i przedsiębiorców.
"Jeśli chodzi o to, czego szukają inwestorzy, to nic się nie zmieniło, a pytania są takie same - jak duży wzrost, jakie są prognozy, ryzyko, "jesteś mały, jak przejmiesz udział w rynku od konkurencji" itp. Dystrybucja jest również dość podobna. Są inwestorzy, którzy lubią spółki o ugruntowanej pozycji z niższym zwrotem, i są tacy, którzy wolą inwestycje o wyższym ryzyku i większym wzroście".
Osobiście, zarządzasz Tigo od prawie dekady; jakie masz plany?
"Kiedy zainwestowałem, tytuł CEO nie był częścią mojego planu. Byłem prezesem i byłem gotowy na kwartalne zmiany. Tigo, z mojej perspektywy, jest moją ostatnią inwestycją, która wymaga pomocy, a nie tylko pieniędzy. Nie planuję podejmować się kolejnej.
"W Tigo mam znakomity zespół i patrząc w przyszłość w dłuższej perspektywie, chcę wrócić do bycia aktywnym prezesem, ale to nie stanie się jutro. Jak już wielokrotnie udowodniłem, jestem maratończykiem, a nie sprinterem, nie tak jak młodzi ludzie, którzy zakładają firmę, zarabiają pieniądze i przechodzą do następnej w kolejce. Z drugiej strony, nie jestem też młody i nie potrzebuję tego dla pieniędzy. Do tej pory przekazałem na cele charytatywne więcej, niż kiedykolwiek wykorzystam".
Inwestycje Zvi Alona: zaawansowane technologie, nieruchomości, a nawet meble
Kiedy Zvi Alon został zapytany o trendy, jakie dostrzega obecnie w izraelskiej branży zaawansowanych technologii w świetle globalnego spowolnienia w branży i obaw związanych z postępem reformy prawnej, odpowiedział: "Izraelska branża zaawansowanych technologii nie różni się od tego, co dzieje się tutaj (w USA). Nastąpiło wiele zmian, wiele firm wysłało pracowników do domu. Przede wszystkim nastąpił szalony wzrost, który wymknął się spod kontroli, a rynek osłabł, zmuszając wszystkich do poważniejszego traktowania wydatków. Nawet w USA łatwiej jest dziś pozyskać dobrych ludzi - podwoiliśmy liczbę pracowników w ciągu 7 miesięcy bez żadnego problemu.
"Jeśli chodzi o ustawodawstwo, nie jestem pewien, czy jest to bezpośrednio związane, ponieważ spadek inwestycji jest znaczący na całym świecie, a wyceny nowych firm spadły niewiarygodnie. Nie chodzi o to, że nie ma pieniędzy, ale inwestorzy są bardziej odpowiedzialni. Ja również jestem inwestorem i dziś łatwiej jest uzyskać lepsze oferty niż kilka miesięcy temu. Nie sądzę, by ustawodawstwo miało na to znaczący wpływ.
"Z drugiej strony naprawdę martwię się o rzeczy, które się zepsuły i nigdy nie będą takie same" - dodał. "Nie ma znaczenia, co się stanie, gdy wszelkiego rodzaju linie zostaną przekroczone, trudno będzie ich nie przekroczyć następnym razem. Mimo to uważam, że infrastruktura i zaawansowane technologie w Izraelu należą do najlepszych na świecie i trudno mi sobie wyobrazić, jak mogą to zrujnować; w końcu inwestorzy chcą zarabiać pieniądze, a przedsiębiorcy chcą, aby ich rozwiązania odniosły sukces, i pójdą tam, gdzie istnieje ekosystem, który umożliwi im odniesienie sukcesu. Widzę doskonałą przyszłość w Izraelu, pomimo chaosu, jestem bardzo optymistycznie nastawiony, że w końcu wszystko będzie dobrze.
"Są bardzo małe elementy do poprawienia. Izrael nie będzie dyktaturą. Żydzi nie żyją dobrze z dyktaturami na całym świecie".
Co możesz nam powiedzieć o swoich innych inwestycjach za pośrednictwem Alon Ventures?
"Jest dość zróżnicowany. 12-13 lat temu przestałem inwestować we wczesne etapy (młode startupy), ponieważ było to zbyt pracochłonne. My (poprzez fundusz venture capital, który założył, SHW) również inwestujemy w technologię, ale nie tylko, i jesteśmy bardzo selektywni. Naprawdę trzeba to kochać, a jeśli są zyski, to oczywiście jest to miłe.
Niedawno mieliśmy słodkie wyjście z firmy, którą dziś można by zdefiniować jako AI, która zajmuje się wyszukiwaniem tekstowym do celów kryminalistycznych (identyfikacja przestępców). Byli pionierami w tej dziedzinie i radzili sobie bardzo dobrze. Innym przykładem, i pomyślisz, że jesteśmy szaleni, jest firma produkująca meble do centrów handlowych. Mają unikalne możliwości i know-how. Znaleźli się w trudnej sytuacji. Pomogliśmy im się ustabilizować i tam również udało nam się wyjść z inwestycji. Zajmujemy się również inwestycjami w nieruchomości".
Wspomniałeś o przekazanych darowiznach. Czy możesz nam o nich opowiedzieć?
"Na przykład w Izraelu na Uniwersytecie Ben-Guriona w Be'er Sheva znajduje się budynek mojego imienia - Alon Building for Advanced Technologies. Przez lata finansowałem także Kalifornijsko-Izraelską Izbę Handlową i organizację dyplomacji publicznej dla Izraela. To są rzeczy dla mojej duszy, praca, za którą płacę".
Shiri Haviv Waldhorn